
Dobra widomość jest taka, że po szalonym meczu w Gdańsku defensywa Motoru spisała się znacznie lepiej. Piast Gliwice po wizycie w Lublinie nadal nie ma na koncie żadnego gola. Zła to z kolei postawa żółto-biało-niebieskich w ofensywie, bo drużyna trenera Mateusza Stolarskiego z przodu wykreowała bardzo niewiele i sobotnie zawody zakończyły się bezbramkowym remisem.

W tym tygodniu piłkarze Motoru pokazali dwie twarze. W poniedziałek był mecz pełen emocji, sześć goli w Gdańsku i remis 3:3. Minęło kilka dni, a tym razem kibice obejrzeli nudne spotkanie, w którym nie było praktycznie ani jednej „setki”.
Od pierwszego gwizdka zupełnie się na to nie zanosiło. Gospodarze od razu ruszyli do natarcia i przez kilka minut nie schodzili nawet z połowy rywali. Piast próbował rozgrywać akcje od swojej bramki, ale kilka razy od razu tracił piłkę. Wydawało się, że lada moment gol dla ekipy z Lublina musi paść. W ósmej minucie Jacques Ndiaye przejął futbolówkę przed szesnastką, „potańczył” z rywalami i uderzył tuż obok słupka.
Ekipa z Gliwic przetrwała trudny moment i zaczęła przejmować inicjatywę. W 13 minucie Leandro Sanca z łatwością wygrał pojedynek jeden na jeden, ale uderzył prosto w bramkarza. Kilkadziesiąt sekund później ładnie z dystansu huknął German Barkovskiy. Naprawdę zabrakło niewiele, aby piłka wylądowała w siatce.
W 22 minucie Michał Król mógł dogrywać do niepilnowanego Karola Czubaka, ale sam postanowił kończyć akcję i uderzył prosto golkipera Piasta. Za chwilę groźnie było pod drugą bramką. Po zgraniu Sanki doskonałą okazję z bliska miał Patryk Dziczek. Uderzył jednak bardzo niecelnie. Zanim minął drugi kwadrans musiał się wykazać Brkić, który po „główce” Sanki przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
W drugiej połowie groźnych ataków obu ekip było jeszcze mniej. W 57 minucie znowu próbował Sanca. Jego próba głową z pięciu metrów przeszła jednak obok słupka. Kilkadziesiąt sekund później fatalne podanie zanotował Jakub Czerwiński, który oddał piłkę rywalom, a Motor wyszedł z kontrą czterech na trzech. Niecelnym strzałem zakończył ją Czubak.
Trener Stolarski do 78 minuty wykorzystał limit zmian. Niewiele to jednak pomogło. 120 sekund później gospodarze grali już w dziesiątkę. Kacper Karasek na środku boiska wysoko podniósł nogę i trafił w twarz Grzegorza Tomasiewicza, za co od razu obejrzał czerwień. Goście zdominowali przeciwnika, posyłali sporo wrzutek w pole karne, ale niewiele z tego wynikało. Ostatecznie nudny mecz w Lublinie zakończył się bezbramkowym remisem.
Kolejny raz żółto-biało-niebiescy zagrają u siebie dopiero 14 września. Zmierzą się wtedy z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. Za tydzień czeka ich wyjazd do Kielc, a za dwa do Zabrza.
Motor Lublin – Piast Gliwice 0:0
Motor: Brkić – Wójcik, Matthys, Ede, Luberecki (78 Palacz), Łabojko (71 Samper), Wolski, Rodrigues (64 Karasek), Król, Czubak (64 Dadashov), Ndiaye (64 vanHoeven).
Piast: Plach – Twumasi, Czerwiński (69 Rivas), Drapiński, Lewicki, Chrapek, Dziczek, Boisgard (69 Tomasiewicz), Jirka (78 Leśniak), Sanca (78 Vallejo), Barkovskiy (78 Mucha).
Żółte kartki: Ndiaye, Dadashov, Ede – Boisgard, Twumasi.
Czerwona kartka: Karasek (Motor, 80 min, za kopnięcie rywala w twarz).
Sędziował: Karol Arys (Szczecin).
Widzów: 13293.
